Czym jest small talk?
Small talk to po prostu krótka rozmowa na banalny temat, która ma np. zapobiec niezręcznej ciszy, gdy spotykamy się z kimś po raz pierwszy, gdy jesteśmy w sytuacji formalnej, w pracy lub na konferencji, gdzie oczekuje się od nas, że np. nawiążemy relacje z nowymi klientami. (…)
Może poprzedzać też trudne i ważne rozmowy, stanowiąc swoistą rozgrzewkę przed głównym treningiem. Zanim więc przejdziemy do meritum, czyli do tego o czym tak naprawdę chcemy porozmawiać i po co się spotkaliśmy, wymieniamy kilka zdań o pogodzie, urlopie lub korkach wydłużających czas dojazdu do pracy. Small talk może mieć miejsce w kolejce do lekarza lub w słynnej windzie, w zasadzie w każdej sytuacji i miejscu, gdy prędzej czy później spotykamy się wzrokiem z drugą osobą.
Co jest trudnego w rozmowie o niczym?
Wydałoby się, że to naturalna, wrodzona wręcz umiejętność każdego człowieka. Bo kto nie potrafi rozmawiać o niczym? Dużo ludzi ma przecież zdecydowanie większy problem z przechodzeniem do konkretów, z precyzyjnym formułowaniem własnych myśli, tak aby były zrozumiałe dla drugiej strony. A small talk? O pogodzie potrafi rozmawiać każdy…przynajmniej tak mogłoby się wydawać. A niestety wcale tak nie jest, bo small talk prowadzimy zwykle w sytuacjach w których czujemy się niepewnie, czasem niekomfortowo, a czasem jesteśmy pod presją innych (np. szefa) lub sami na siebie ją wywieramy słysząc w myślach „no powiedz coś błyskotliwego”. A przecież cały czas mowa jest o small talku w języku ojczystym.
Schody, albo większe schody zaczynają się gdy ten small talk z różnych względów odbyć się musi (z sąsiadem w windzie koniec końców wcale nie musimy rozmawiać), my powinniśmy być stroną aktywnie biorącą w nim udział, a na dodatek całość ma odbyć się w języku obcym.
Dlaczego warto ćwiczyć small talk ?
Bo jest to po prostu umiejętność jak każda inna, jak mycie zębów czy zakładanie butów, której należy się nauczyć. Jeśli chcemy poczuć się pewniej w nowych sytuacjach, gdy spotykamy i poznajemy nowe osoby to wyćwiczenie small talku na pewno nam w tym pomoże. A jak to zrobić? Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Ale po kolei:
Po pierwsze, warto zastanowić się, w jakich sytuacjach i dlaczego czujemy się niepewnie. Czy są to spotkania prywatne, z sąsiadem w windzie czy raczej służbowe, z szefem zagranicznego oddziału firmy.
Po drugie, najlepszym rozwiązaniem jest robienie notatek z już odbytych small talków – zwykle tuż po przychodzi nam do głowy tysiąc innych słów i lepszych sposobów na przełamanie niezręcznej ciszy, niż to co powiedzieliśmy. Podobnie w pracy. Polecam obserwować innych podczas takich rozmów, przysłuchując się temu o co pytają i jak prowadzą rozmowę – zwykle widać to już z daleka, po mowie ciała, komu rozmowa się klei a komu nie.
I po trzecie, ćwiczyć wymyślając najdziwniejsze scenariusze pytań i odpowiedzi, unikając przy tym zadawania pytań z serii tak/nie, a jednocześnie formułując własne odpowiedzi, tak aby nasz rozmówca miał szansę kontynuować temat lub się w jakiś sposób do niego odnieść.
Najlepsze w tej nauce jest to, że bez względu na to w jakich sytuacjach prowadzisz small talk, tematy zostają takie same. Nie musisz uczyć się small talku biznesowego, prawnego czy jeszcze innego, bo takie nie istnieją. Życzę Ci zatem powodzenia w ćwiczeniach!
Zostaw komentarz