Znam wiele osób, które całkiem nieźle radzą sobie w języku niemieckim, bez problemu mogą się porozumieć załatwiając zarówno swoje sprawy zawodowe jaki i prywatne, spędzając np.: urlop w krajach niemieckojęzycznych. Pojawia się zatem pytanie, po co mi ta poprawność skoro świetnie sobie radzę?
Dlaczego poprawność językowa jest taka ważna?
W przypadku gdy wiem, że taka osoba ma już jakieś podstawy języka, nie ma bariery komunikacyjnej, a do tego ma smykałkę do języka, to mobilizuję wszystkie środki podwójnie, bo wiem, że potrzeba tak niewiele pracy aby ten język doszlifować, aby jego poziom był tak samo wysoki jak poziom negocjacji, które osoba ta prowadzi z niemieckojęzycznym partnerem biznesowym. Wtedy słyszę niestety często, nie mam czasu, dzieci, dom, absorbująca praca, hobby etc. Po co mi to?
Ja wyróżniam tu zawsze dwie sytuacje – jedna, to porozumiewanie się w języku dla celów urlopowo-wakacyjno-erasmusowych. Drugą grupę stanowią sytuacje, w których celem jest podjęcie studiów za granicą, ale bynajmniej nie matematycznych, gdzie o wiele bardziej przydadzą się całki i algebra niż der, die das, lecz na kierunkach humanistycznych, gdzie wymogiem jest pisanie kilku prac na semestr i gdzie poprawność językowa będzie miała duże znaczenie.
Do tej grupy zaliczę też sytuacje najbardziej przeze mnie lubiane, czyli biznesowe. I nie mam tu na myśli pogadanki o pogodzie, ale twarde negocjacje kontraktów, zawieranie umów, rozmowy odbywające się na tzw. wyższych szczeblach. Wówczas etykieta języka zyskuje na znaczeniu, bo często to jak mówimy i w jaki sposób się wysławiamy, buduje u odbiorcy wrażenie tego, jacy jesteśmy, jaką wagę przywiązujemy do staranności i poprawności. Niestaranny, chaotyczny język może sprawić, że ktoś uzna nas za niechlujnych. Ciężko przecież wywrzeć pozytywne wrażenie na drugiej stronie, gdy nasz komunikat zawiera mnóstwo błędów. Oczywiście nie każdy rodzajnik musi się zgadzać, końcówka też może czasami umknąć, ale gdy błędów jest tak dużo, że nasz komunikat staje się niezrozumiały, wtedy rozmówca z pewnością przejdzie na „uniwersalny język” jakim najczęściej jest język angielski.
I co wtedy?
Wtedy tracimy, tracimy możliwość wejścia w bardziej bezpośrednią relację z klientem, bardziej szczerą, bo przecież łatwiej wyraża się myśli i intencje w swoim języku ojczystym. Doświadczenie moich klientów, którzy mimo świetnej znajomości języka angielskiego nadal chcą inwestować w naukę niemieckiego potwierdzają – z klientem, partnerem biznesowym, pracodawcą – o wiele lepiej rozmawia się w jego języku ojczystym, bo relacja staje się bardziej serdeczna i bezpośrednia, a to sprzyja dobrej i długotrwałej współpracy. Drugą grupą są partnerzy biznesowi, którzy (i to również przykłady z życia moich uczniów) od początku zaznaczają, że językiem współpracy jest język niemiecki…i nie mówię tu o małych i średnich przedsiębiorstwach – duże, niemieckie firmy z tradycjami też potrafią zaskoczyć niechęcią do współpracy w języku angielskim.
Prawdą jest, że to jak mówimy w języku obcym, nijak określa nas jako ludzi. Ale jak powszechnie wiadomo, liczy się również wrażenie, jakie wywrzemy na naszym rozmówcy. Dlatego warto inwestować nie tylko w naukę słówek, ale również poprawności, stylistyki i fonetyki języka.
Zostaw komentarz